Odwaga ze strachu
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 10, styczeń 2013
Myśl wyrachowana: Każde zło jest poprzedzone dyskusją
Jerzy Owsiak chciał nauczyć młodzież, żeby pomagała staruszkom przechodzić na tamtą stronę. Nie, nie chodzi o jezdnię. W rozmowie z Dziennikiem.pl opowiedział się za… eutanazją.
„Ja bym się nie bał rozpocząć dyskusji na ten temat. Osobiście dopuszczam taki sposób pomocy, bo ja to tak rozumiem – eutanazja to dla mnie pomoc starszym w cierpieniach” – oznajmił. Przyznał też, że boi się zniedołężnienia. „A najbardziej dysfunkcji, o których człowiek nie wie, jak demencja, alzheimer. Te choroby dotykają nie tylko seniora, ale wszystkie osoby, które żyją w jego otoczeniu, często wręcz degradują całe rodziny” – dodał.
Gdy oburzenie tymi słowami przekroczyło poziom Wisły pod Toruniem, lider WOŚP oświadczył, że jednak nie jest zwolennikiem eutanazji, bo, jak rzekł, „moja prywatna opinia, moje prywatne rozterki związane z problemem, o którym mowa, zostały wyolbrzymione i niebezpiecznie spłaszczone”.
Wygląda na to, że Jerzy Owsiak źle ocenił „dojrzałość społeczną” i wyszedł z eutanazją przed orkiestrę. A że ta orkiestra właśnie przygotowywała się do finału, zaszła obawa, że tym razem może nie paść rekord w zbiórce pieniędzy. I to prawdopodobnie sprawiło, że Owsiak zaczął zwalczać poglądy Owsiaka. Nie do końca jednak, bo w wywiadzie dla „Wyborczej” powiedział: „Nie twierdzę, że mamy się opowiadać za eutanazją, ale żeby zacząć wreszcie po ludzku o niej rozmawiać”.
Typowe „za, a nawet przeciw”. Co to znaczy „po ludzku rozmawiać” o zabijaniu ludzi chorych i starych? Trzeba założyć krawat i mówić ściszonym głosem – to będzie po ludzku? Jakim prawem ktokolwiek śmie w ogóle podnosić taką kwestię?
Charakterystyczne, że – jak wynika ze słów Owsiaka – nie boi się on zacząć dyskusji na temat eutanazji, bo… boi się zniedołężnienia. Nie jest to więc żadna forma troski o innych, lecz owoc własnego strachu przed przyszłością. On boi się trudności życia, dlatego nie boi się rozpętać dyskusji o prawnej możliwości ucieczki od życia. Można to zrozumieć, a nawet współczuć, bo to znak postchrześcijańskiego braku nadziei. Problem jednak w tym, że prywatny strach Owsiaka przed stanem, jakiego by sobie nie życzył, popycha go do promocji koszmarnych idei w sferze publicznej. Tego nie można tolerować, bo za tym pójdzie przyzwyczajenie, potem zobojętnienie, wreszcie akceptacja, a nawet pochwała skrajnego barbarzyństwa, jakim jest selekcja ludzi wedle stanu ich zdrowia.
Mamy za sobą okres wzmożonego życzenia sobie różnych rzeczy. Wśród nich najczęściej bodaj życzono zdrowia, często uzupełniając to zwrotem: „zdrowie jest najważniejsze”. Jerzy Owsiak zdaje się tak właśnie uważać, bo jakoś niechętnie odnosi się do obrony życia chorych nienarodzonych dzieci, a teraz – jak widać – sugeruje, że i starsi, gdy są chorzy, przestają być przydatni.
Otóż nie – najważniejsze jest człowieczeństwo. A ono nie zależy od stanu zdrowia.
http://gosc.pl/doc/1417240.Odwaga-ze-strachu